Miano: Nilong, niektórzy dodają mu Croc, bo wygląda jak przerośnięty do granic możliwości krokodyl. Imię po prostu przybrał po zobaczeniu go na etykiecie od Coli.
Wiek: 3,5 roku jako mrówka. Nie pamięta ile miał lat.
Płeć: Mężczyzna.
Wzrost/Waga: 190/100 kg
Przynależność: Mrówka, Krokodyl Nilowy, Człowiek i Żarłacz biały w jednym.
Wygląd: Nilong jest mrówką chimerzą, ale na nią w sumie nie wygląda. Swoim wzrostem przerasta połowę znanych osób o całą głowę. Posturą przypomina dość pokaźną szafę trzydrzwiową obitą w krokodylą skórę. Jest dość porządnie umięśniony i obity w twardą, gadzią łuskę. Wszystko dzięki temu, że w swojej mieszance posiada geny Krokodyla Nilowego. Jego oczy są żółte i mają typowy, gadzi kształt gdy zaczyna się denerwować. Jego ogon sięga od zadka aż do samej ziemi, ma on około 80 centymetrów długości. Jego pysk jest jednak krótszy niż typowego krokodyla i liczy sobie około 40 ostrych zębów. Niestety z wyglądu zewnętrznego nawet nie jest podobny do rekina poza kształtem jego zębów.
Charakter: Jego charakter jest dość... wybuchowy, chyba tak go najlepiej opisać. Ma on po prostu temperament i niezwykłe poczucie humoru, którego nikt nie docenia tak bardzo jak on. Przynajmniej wydaje mu się, że to co mówi jest śmieszne chociaż tak serio to nie jest. Poza tym, że przez geny Krokodyla bardzo szybko wpada w szał to też bardzo szybko się uspokaja. Stara się nie dać ponieść tej gorszej części siebie. Próbuje on po prostu zachować resztki swojego człowieczeństwa, a przynajmniej tego kim był. Właściwie to nie wie kim był, bo tego nie do końca pamięta, ale wie tylko tyle, że był człowiekiem i bardziej mu to odpowiadało niż bycie mrówką. Przynajmniej ludzie się go nie bali jak wchodził do sklepu. Stara się zachowywać w miarę ludzko, ale nie zawsze mu to jednak wychodzi.
Historia:
Jedyne co pamięta to tylko moment, gdy złapały go mrówki i przerobiły na papu. To była krótka chwila, przez jego nieuwagę poszedł razem z swoją siostrzyczką pod rękę szefa kuchni. Jedynie pamiętał ciszę, gdy wypadł z tego całego niby jaja. Nikogo nie było wokół, a on jedynie tępo patrzył się w przestrzeń. Dopiero po chwili ktoś przyszedł się nim zająć. Jednak przy pierwszej lepsze okazji nawiał zostawiając wszystko za sobą. Wiedział, że nie może zostać w tym całym ulu, to nie jego miejsce. Nigdy Króla nawet na oczy nie widział i w sumie nie żałuje. To nie jego król, to tylko jeden z tych potworów, które go wtedy dorwały. Ciągle gryzie go uczucie, że z kimś wtedy tam był, ale nie wie kim. Imienia siostry nie pamięta, ale cóż... Nie ważne. Ul upadł niedługo potem jak z niego uciekł czego dowiedział się od innej mrówki chimerzej. Od tamtego czasu jedynie obudził w sobie nen, a właściwie to ktoś wybudził to w nim, bo został potraktowany pięścią z Hatsu, co swoją drogą ledwo udało mu się przeżyć. Teraz jest sobie mrówką jaką jest starając się pogodzić ze swoim losem. Jedynie teraz gryzie go to czy będzie w stanie żyć dalej jako bestia, którą się stał.