Miano: Jayjoo (Zoldyck)
Wiek: 21
Płeć: M
Wzrost/Waga: 190cm/88kg
Przynależność: Cywil
Wygląd:
Cóż można powiedzieć o Jayjoo i jego wyglądzie... No, można powiedzieć jedno, co starczy za wszystko. To ten, o którym myślą dziewczyny. Ten, którego chcą widzieć, i z którym chcą robić inne rzeczy. To on. Jednak jeśli chcemy zagłębiać się w szczegóły, jest wysoki. Co zresztą można wyczytać powyżej. Ponadto jest stosunkowo umięśniony, jak przystało na boskiego potomka Achillesa. Białe, zdrowe zęby wręcz rozświetlają całą okolicę, gdy chłopak obdarza kogoś swym zrywającym dziewczyny z nóg, staniki z dziewczyn i tarki z Tarek, uśmiechem. Gęste, niebieskie, zdrowe włosy umiarkowanej długości sprawiają, że... no, wiadomo.
Nasz Parys zasuwa w wygodnych, buraczkowych jeansach i czarnej bluzce z długim rękawem.
Charakter:
Jest bystry. I charyzmatyczny. Posiadane przez niego cechy predysponują go do wielu funkcji, nawet do roli przywódcy. Nie czuje on jednak pędu do władzy. Niezbyt go to obchodzi. Przede wszystkim pragnie profitu i komfortu, zarówno fizycznego, jak i psychicznego. Można w tym miejscu dojść do pewnego nieprawidłowego wniosku. Otóż można, mylnie, stwierdzić, ze jest leniwy. Nie jest. A przynajmniej nie do końca. Chwilami miewa dni "mniej chcenia", jednak zazwyczaj zrobi to, co do niego należy. I zrobi to dobrze. Nie lubi stwarzać problemów i nie lubi, kiedy inni je stwarzają. Jego decyzje często uwarunkowane są widzimisię. Stwierdza, że coś go zainteresowało - do boju.
Jest dobrym przyjacielem i można na niego liczyć. Jest pozytywnie nastawiony do ludzi, a co za tym idzie, nie przepada za zabijaniem. lubi subtelnie flirtować. Niezobowiązująco i... nietypowo. Ale lubi.
Aktualnie nie posiada żadnych życiowych celów ani sprecyzowanych marzeń. Funkcjonuje sobie spokojnie, szukając coraz to nowych obiektów zainteresowania.
Historia:
Urodził się w rodzinie Zoldycków. Nie. Nie w tej znanej rodzinie zabójców. W rodzinie Zoldycków mieszkających w jednej z podmiejskich miejscowości Yorknew. Właściwie to przodkowie są ci sami, lecz rodzice Jayjoo byli wioskowymi kowalami. Świetnymi kowalami. Jay nie przejmował się jednak rodzinną renomą i obwód jego bicepsa nigdy nie przekroczył obwodu czaszki przeciętnego, dorosłego człowieka. Kuźnię odwiedzał raczej z ciekawości, poznając materiały, techniki i produkty. Mimo to lubił swoich rodziców, a oni szanowali jego brak zainteresowania dla dziedziczonej profesji. Postawili mu jednak warunek, że, jeśli nie planuje zostać kowalem, musi skończyć studia. Malec z początku nie wiedział nawet, o co to chodzi, więc na wszelki wypadek i tak chwilami wciskali mu do łapy młotek.
Joo był dobrym uczniem. Czasem przyprowadzał do domu licznych kolegów i koleżanki, lecz w małych grupach - większe nie mieściły się na konia, na którym chłopiec jeździł do szkoły. Przez wielu uważane było to za praktykę staroświecką. Wszak lepiej bryczką.
Po skończeniu szkoły, niebieskowłosy wyruszył do miasta, by zamieszkać tam na stałe. Skończył tam szkołę średnią i rozpoczął studia na kierunku "fizyka", rozwijając się również w dziedzinach informatyki. Zawarł tu również wiele znajomości, kilkukrotnie spotykając się z... intrygującymi reakcjami na swoje nazwisko. Niemniej, nikt nie wytłumaczył mu, o co chodzi. Co prawda kiedyś słyszał od rodziców o jakimś innym odłamie rodziny, jakichś zabójcach, ale... proszę... zabójcy...? Phieh. Z tego wszystkiego można wywnioskować, że nasz bohater nie ma pojęcia, czym jest nen, Łowcy czy Mrówki. Widział za to kilka filmów z Bruce'm Lee, jeśli to się liczy...
Indeks 
Latest images 
